Obserwatorzy

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 55 "Nigdy nie wierzyłam w to, że kobietom w ciąży zmniejsza się mózg, ale dzisiaj się do tego przekonałam."

Był początek lipca. Słońce zaczęło mocno przygrzewać. W Chicago zapowiadała się masa gorących dni i Emily postanowiła z nich skorzystać. Co prawda, rodzice zabronili jej wychodzić z domu, ale obecnie znajdowali się on w Hiszpanii na dwutygodniowym urlopie ze znajomymi, więc nic nie stało na przeszkodzie. Położyła się na wcześniej rozłożonym w ogrodzie z tyłu domu leżaku wraz z kilkoma kartkami papieru i ołówkiem. Miała zamiar naszkicować projekty nowych ubrań. W rysowaniu trochę przeszkadzał Em jej brzuch, który osiągał już rozmiary piłki do koszykówki, ale już niestety nie dawało się go ukryć.
Tymczasem Bridget pędziła swoim mini cooperem ulicami miasta. Była tak podniecona, że ledwo mogła usiedzieć w fotelu. Nie zważała na to, że już kilka razy przekroczyła dozwoloną prędkość i nie zwracała uwagi na znaki. Musiała jak najszybciej dotrzeć do domu. W końcu dojechała na miejsce. Nie zamknęła nawet drzwi od auta, chociaż dobrze wiedziała, że ojciec by ją za to zabił. Na dziedzińcu spotkała Jonathana, miłego faceta, którego jej rodzice zatrudnili, aby sprawował opiekę nad nią i Emily podczas ich nieobecności.
-Cześć, Jo!- krzyknęła na powitanie i przybiła mu piątkę. Był od niej starszy jakieś 10 lat, ale dziewczyna uważała go za rówieśnika i często powtarzała, że oprócz niej jest jedynym człowiekiem w tym domu, który ma równo pod sufitem.
-Bridget, gdzie ty się podziewałaś przez całą noc?- zapytał, przybierając surowy ton głosu.- Wszyscy się o ciebie martwiliśmy.
-Niepotrzebnie. Miałam do załatwienia bardzo ważną sprawę. Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie jest Emily?
-W ogrodzie.- odparł.
-Dzięki!- wrzasnęła i już miała tam popędzić, ale zatrzymała się i zrobiła niepewną minę.- Ekhm... Jonathan, chyba nie powiesz rodzicom o tym, że szlajam się w nocy po mieście, co?
-A szlajasz się?- zapytał, uśmiechając się przebiegle. Bridget szybko zaprzeczyła:
-Oczywiście, że nie! Ale proszę, nie kabluj matce i ojcu, bo mnie ukatrupią jak wrócą. Jestem tylko niewinną, szesnastoletnią dziewczynką. Chyba nie chciałbyś, żebym umarła w tak młodym wieku? A jeśli im to powiesz, to mogę zacząć kopać sobie grób.
-No dobrze.- rzekł zrezygnowany.- Ale musisz mi obiecać, że to już się nie powtórzy.
-Oczywiście.- obiecała i ile sił w nogach pognała do ogrodu.
-Emily!- wrzasnęła radośnie, a z tego szczęścia aż przeskoczyła leżak, na którym wylegiwała się jej siostra.
-Jasna cholera!- przestraszyła się Em.- Bridget, co ty wyprawiasz?!
-Cieszę się jak idiotka!- krzyknęła i zaczęła skakać w kółko i wrzeszczeć na całe gardło jakieś niezrozumiałe słowa.- Jaram się jak Fredka Jeremiaszem!
-Ty lepiej zostaw w spokoju Fineasza i Ferba i powiedz mi, co ci się stało? Wygrałaś milion na loterii?
-Z tego bym się nie cieszyła. W końcu rodzice mają tyle na co dzień.
-W sumie racja.- przyznała Emily.- Więc z czego się tak cieszysz?
-Siostrzyczko, właśnie dzisiaj wieczorem spełni się moje marzenie!- krzyknęła i znowu zaczęła tańczyć. Uspokoiła się dopiero po 10 minutach.
-Boże, do teraz nie mogę w to uwierzyć!
-Cóż, widzę, że się nie dowiem, o co chodzi, więc powiedz, gdzie się podziewałaś przez całą noc?
-Stałam w kolejce po dwa świstki papieru. Niby takie zwykłe, ale takie niezwykłe!- wyciągnęła ze swojej torebki owe karteczki. Następnie, zapominając o tym, że jej siostra jest w stanie błogosławionym, złapała ją za ręce i wyprodukowała jakiś taniec plemienia murzyńskiego.
-Bridget!- krzyknęła Em.- Puść mnie! Ja nie mogę z tobą pląsać! Zapomniałaś, że jestem w ciąży?
-Teraz nic nie jest dla mnie ważne! Raduj się ze mną!
-Problem w tym, że nie wiem z czego mam się tak radować. Ochłoń trochę i mnie poinformuj, z łaski swojej.
-Przepraszam, trochę mnie poniosło.- Bridget usiadła na trawniku i odsapnęła. Następnie zaczęła wyjaśniać:
-Zdobyłam je! Zdobyłam bilety, te upragnione bilety!
-Czy ty się aby na pewno dobrze czujesz?
-Tak, jestem tego pewna na 100%.- powiedziała i ujęła dłonie siostry, patrząc na nią swoimi rozradowanymi, brązowymi oczami.- Dzięki mnie twoje problemy się rozwiążą, a moje marzenie się spełni. Takie dwa w jednym, rozumiesz?
-Wybacz, ale nie bardzo.
-To może zacznę od początku?- zaproponowała Bri i usadowiła się wygodniej na trawie.- Przeczytałam niedawno w Internecie, że pewien zespół, który obie bardzo dobrze znamy, ma trasę po Ameryce Północnej i Południowej. Będą dawać koncert również u nas, w Chicago i to dzisiaj wieczorem! Jak tylko się o tym dowiedziałam, to bez zastanowienia wsiadłam w samochód i pojechałam tam, gdzie sprzedawano bilety. Dochodziła 11 w nocy, a wszystko zaczynało się o 7 rano. Kolejki i tak były okropnie długaśne. Normalnie myślałam, że nie dostoję, ale się udało.- tu naszła ją fala śmiechu, którego w żaden sposób nie mogła opanować.- Przepraszam, ale na samo wspomnienie chce mi się chichrać. Przepychałyśmy się jak wariatki. W końcu doszło do mnie i rozumiesz?! Trafiły mi się dwa ostatnie, tylko niestety bez wejściówek za kulisy. Błagałam faceta na kolanach przez godzinę, żeby mi wymienił, ale się kretyn upierał, że już nie ma. Dopiero jak mu dałam wszystkie pieniądze, jakie miałam, to się znalazły. Kurde, iPoda szlag jasny trafił, ale przynajmniej mam bilety!
-Jakie bilety? Jaki zespół? O czym ty, do diabła, mówisz?- Emily nadal nie zrozumiała, o co chodziło jej siostrze.
Bridget palnęła się z otwartej ręki w czoło i mruczała coś pod nosem.
-Wiesz co?- zapytała po chwili.- Nigdy nie wierzyłam w to, że kobietom w ciąży zmniejsza się mózg, ale dzisiaj się do tego przekonałam. Mówię o...
-Czekaj, sama zgadnę.- przerwała jej Em i zaczęła główkować:
- "Obie dobrze znamy ten zespół, rozwiążą się moje problemy, a marzenie Bri się spełni... O mój Boże, to nie mogą być oni!"
-One Direction?- wyszeptała i ukryła twarz w dłoniach. Ostatnią rzeczą, o jakiej marzyła, było spotkanie z nimi. Bridget w jednej sekundzie zrzedła mina.
-Ej, co się stało?- zapytała i uklękła przy niej.- Myślałam, że się ucieszysz.
-No to źle myślałaś!- syknęła.- Wiesz, że nie chcę się widzieć z Harrym.
-O nie, Emily!- zdenerwowała się młodsza Gilbert.- Wałkowałyśmy ten temat już setki razy. On musi wiedzieć, że za trzy miesiące zostanie ojcem!
-Jak to będzie wyglądało? Jak ja mu spojrzę w oczy po tym wszystkim, co mu zrobiłam?
-Co się stało, to się nie odstanie. Życie płynie dalej, etcetera, etcetera...- powiedziała Bridget, kręcąc palcem w powietrzu.- Dlatego pójdziesz ze mną na ten koncert i porozmawiasz z Harrym.
-Jak się o tym rodzice dowiedzą, to mnie wyślą do ciotki Janet listem poleconym.- burknęła.
-Nie martw się, nie dowiedzą się.- poklepała ją po ramieniu Bri.- Jonathan nic im nie powie, już moja w tym głowa.
-Tak, o to możemy być spokojne. Dzisiaj już dwa razy mnie pytał, czy zostanę jego żoną. Kretyn przyczepił się, jak rzep do psiego ogona.
-Przestań, Jo to równy gość. Na pewno nie podkabluje.- zapewniła Birdget.- Emi, zgódź się. To taka wspaniała okazja, już się więcej nie przytrafi! Musiałabyś lecieć specjalnie do Londynu, a teraz będziesz miała Harry'ego na miejscu!
-No nie wiem.- dziewczyna wciąż się wahała.- A jak ktoś mnie rozpozna?
-Tak się obie ubierzemy, że nie będzie na to szans.- uśmiechnęła się Bri, a Emily mocno ją przytuliła.
-Kocham cię, głąbie, wiesz?- zapytała, czochrając jej włosy. Młodsza siostra się roześmiała.
-Nie wiem, bo nigdy mi tego nie mówiłaś. A przynajmniej sobie nie przypominam.
-No, to teraz mówię. Chociaż czasem działasz mi na nerwy, to i tak cię kocham. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego mi tak pomagasz?
-Może dlatego, że też cię kocham?- Bridget przechyliła głowę na bok, a po chwili położyła ją na brzuchu Em.- Przepraszam, ciebie też kocham, mój mały siostrzeńcu.
____________________________

PRZEPRASZAM! Wiem, że rozdział miał być tydzień temu, ale wypadło mi coś bardzo ważnego i nie mogłam napisać. Liczę, że mnie zrozumiecie. Przepraszam od razu, że rozdział jest taki dziwny. Wiem, że bilety na koncert kupuje się przez Internet. To, co napisałam tutaj wygląda jak wzięte prosto z komuny xD Opisałam to w ten sposób, ponieważ chciałam, żeby było śmieszniej. Jeśli mi się nie udało, a podejrzewam, że tak, to przepraszam. Ważne, że mają bilety i jadą na koncert, co nie? :)
Następny rozdział postaram się dodać w przyszłym tygodniu.
Dzięki za komentarze i wejścia.
Na razie! ;)


12 komentarzy:

  1. Fajny rozdział i zabawny ^^/ Anka :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam ten rozdział z wielkim uśmiechem :D
    Te wszystkie teksty Bridget były genialne :) Albo te błagania haha... Wszystko świetnie ;) Mi się podoba, czekam na nn;*
    A, i szkoda, że dokładniej nie opisałaś tej sceny z kupowaniem biletów :D Uśmiałabym się jeszcze bardziej ;PP
    Pozdrawiam, Jula ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie narzekaj, bardzo dobrze wyszedł Ci ten rozdział ^^ Jest świetny ;)
    I w końcu doczekałam się Emily! xD
    Czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział ;p Twoje teksty za każdym razem mnie rozwalająxd

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny! Nie moge się doczekać spotkania Em z Hazzą.. Czekam na nexta i zapraszam do mnie bo coś dawno do mnie nie wpadałaś.. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa, co Harry zrobi, jak zobaczy Emily! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha mi tez sie z komuna skojarzyło :3 Albo z opoweściami babci, jak to się stało pół dnia po paczke kawy xD
    W końcu Emily! Jak ja ją lubię :3
    Rozdział super, a następny zapowada się jeszcze superaśniejszy ;D
    :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Może jest później, ale przynajmniej bardzo fajny ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. ileż to razy zaglądałam na Twojego bloga przez ubiegł tydzień licząć na nowy post:) ale opłacało się, wyznaję zasadę nie liczy się ilość, a jakoś! Post świetnie napisany i rzeczywiście sytuscja z kupnem biiletów i zawalaniem przez miasto z niedozowloną prędkością rozwalająca:) jestem meeega ciekawa, spotkania Harrego z Emily, mam nadzieję, że nie rozpadnie się przez to związek Hazzy z Mary, bo bardzo im kibicuję:D
    no w każdym razie czekam na następny.
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. swietnie piszesz :D
    Rozdział jest długi,interesujący i lekko się go czyta, czyli wszystko na swoim miejscu :D
    zapraszam do siebie www.sameemistakess.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  11. swietne , ekstra !!

    http://wlasnietutaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale się będzie działo jak się spotkają :O Aż się boje haha :D
    świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń