Obserwatorzy

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 13 "Nie chcę tego dziecka..."

-Mogę wejść?- zapytała Bridget siostrę, stając w drzwiach jej pokoju.
Emily leżała w łóżku już od kilku dni, czyli odkąd dowiedziała się, że jest w ciąży. Bri martwiła się o nią; wiedziała, że jest na coś chora, bo przecież jak tylko przyjechała do domu, to wymiotowała, wiedziała również o tym, że Em poszła do doktora Stephensona, więc najwyraźniej coś się musiało stać, skoro dziewczyna całymi dniami się wylegiwała.
-Jeśli musisz.- odpowiedziała Emily.
Bridget usiadła na łóżku i zaczęła rozmowę:
-Co się stało? Od paru dni dziwnie się zachowujesz. Leżysz tylko i nic nie robisz.
-Co się niby miało stać?- burknęła.- Wszystko ze mną w porządku. Jestem zmęczona po podróży i tyle.
-Em, błagam cię, myślisz że w to uwierzę? Nie jestem głupia. Przyjechałaś tydzień temu, chcesz mi powiedzieć, że do dzisiaj odczuwasz skutki lotu?
Czarnowłosa dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała za okno. Oczy zaszły jej łzami.
-Jak zwykle mnie rozgryzłaś.
-Wiesz, nie trzeba być jasnowidzem. Poza tym zdaje się, że jestem twoją siostrą, mieszkam tutaj, więc widzę co się dzieje. Jeśli ci to pomoże, to się wygadaj.
-No dobrze.- powiedziała Emily, spoglądając na Bri.- Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz, nikt nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz?! Nikt!
-Zaczyna się groźnie. No, opowiadaj.
Em już otworzyła usta, ale nie mogła wymówić ani słowa. Zamiast tego rozpłakała się i długo nie mogła się uspokoić. W końcu przemówiła:
-Bridget.- łkała.- Ja nie wiem, co robić. Jestem w kropce, za co na mnie to spadło?
-Ej, zaczynam tracić cierpliwość. Powiedz w końcu, co się stało!
-Bri, ja... ja... jestem w ciąży.
Siostrę Emily zatkało. Takiej wiadomości się nie spodziewała. Teraz zrozumiała skąd brały się te wymioty i humorki.
-Jestem w ciąży już od jakiegoś miesiąca. I nic o tym nie wiedziałam, rozumiesz?! Noszę pod sobą dziecko...
-Harry'ego Styles'a!- przerwała jej Bridget.- Będę ciotką dziecka najsłodszego, najwspanialszego i najładniejszego chłopaka z One Direction!
Słowa dziewczyny wywołały nową falę płaczu u Em.
-Ej, ja nie rozumiem, czym ty się tak martwisz.
-A co, może mam się cieszyć?! Boże, ja mam dopiero 18 lat, nie chcę zostać matką w tym wieku! Poza tym ja... ja nie wiem, czy to jest dziecko Harry'ego.
-Co?!- krzyknęła Bridget.- Chcesz powiedzieć, że...
-Tak, zdradziłam Harry'ego Styles'a!
-Z kim?- dopytywała się siostra.
-On pracował w firmie ciotki Janet, tak jak ja kształcił się na przyszłego projektanta. Od początku się do mnie przystawiał, ale ja go ignorowałam. No ale pewnego dnia ciocia zleciła nam obojgu zaprojektowanie sukni ślubnej dla jakieś bogatej babki z Londynu. Zaproponował, żebyśmy pracowali u niego w mieszkaniu. Zgodziłam się. Na początek zrobił mi drinka, powiedział że będzie nam się lepiej pracowało. Potem drugiego, trzeciego, czwartego... I jakoś tak samo wyszło.
-Teraz rozumiem dlaczego wróciłaś do Chicago. Bałaś się, że Harry się dowie. No ale nie masz wyjścia, musisz polecieć do Anglii z powrotem.
-Nigdzie nie polecę!- oświadczyła stanowczo Emily.
-Jak to?! Zamierzasz mu nie mówić?! Dziecko musi mieć ojca, rozumiesz?
-Wiem. Ale jak to będzie wyglądało? Najpierw uciekam przez tą zdradę i przez to, że już nic do niego nie czuję, a teraz wracam, bo prawdopodobnie za kilka miesięcy urodzę mu dziecko.
-Jakoś go będziesz musiała o tym zawiadomić, choćby nawet listem, mailem czy czymś innym. Gorzej z rodzicami.
-Bridget, oni mnie zabiją!- Em powtórnie się rozpłakała.- Wyrzucą z domu, zostawią na pastwę losu!
-Przesadzasz, dlaczego niby mieliby to zrobić?
-Przecież ich znasz! Będą się martwić, co powiedzą sąsiedzi, znajomi. Ich córka wyjechała na praktykę, a wróciła z brzuchem.
-Z jakim brzuchem?!- oburzyła się Bri.- Przecież nic nawet jeszcze nie widać.
-Ale kiedyś urośnie.
-To prawda.- przyznała dziewczyna.- Ale to będzie dopiero kiedyś. Na razie się tym nie przejmuj. Coś wymyślimy. Nie możesz się denerwować, bo to zaszkodzi i tobie i dziecku. Wiesz już, kto to jest?  Chłopczyk czy dziewczynka?
-Nie obchodzi mnie to.- burknęła Emily.- Nie chcę tego dziecka.
-Oj tam, tylko tak mówisz. Zobaczysz, że jak się urodzi, to nie będziesz się mogła odkleić.
Em wiedziała, że nigdy nie będzie tak, jak przewidywała Bridget. Nienawidziła dzieci, a tym bardziej takich małych niemowlaków, które dniami i nocami wrzeszczały i trzeba było się nimi cały czas opiekować. Dziewczyna nie wyobrażała sobie siebie w roli matki. Nie chciała mieć jakiejkolwiek styczności z tym maluchem. Nie domyślała się jeszcze, że jej marzenie się spełni...
___________________________________________________________

No cześć, siema, heloł! Co tam u Was słychać? Przygotowane do szkoły? Matko, ratujcie mnie, ja nie chcę iść! Nienawidzę szkoły, nauczycieli, chemii, fizyki, geografii, matematyki i mojej porąbanej klasy! Teraz tylko czekać na kolejne wakacje ; ) Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba, bo mi się wydaje, że wyszedł jakiś taki drętwy. No ale znowu się powtórzę "został napisany już dawno, więc nie było sensu nic zmieniać".
Dobra, czas na "gadkę-szmatkę". A więc jak zwykle dzięki za wszystkie komentarze. Dzisiejszą notkę po raz kolejny dedykuję Zulci, która jest moją "bratnią duszą". Kiedyś mówiłaś, że współczujesz Emily, więc proszę, możesz się poużalać ; )) Polecam jej dwa wspaniałe blogi (wiem, że już kiedyś to robiłam, ale muszę po raz kolejny ; D)
KLIK
KLIK
No to tak, następny rozdział w sobotę. Zapraszam ; )
P.S. Bicz, cholero jedna, tylko byś tej Balady głupiej słuchała x D Nie podniecaj się tak tym Neymarem, on ma dziecko! ; DD Słyszałam, że Ci pierożki smakowały ; DD To dobrze ; )




Wszystkiego najlepszego Liam z okazji 19- tych urodzin ; )