Obserwatorzy

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 43 "(...)tutaj bardziej przydałoby się kłamstwo, niż ta gorzka prawda..."

Dochodziła 10.00. Martha, Megan i Danielle, która została na noc, siedziały przy stole w kuchni i zajadały się kanapkami z masłem, żółtym serem, sałatą i pomidorem, popijając to herbatą. Żadna z nich nie wiedziała o tym, że Mary trzy godziny temu wyszła z domu.
-Może pójdę na górę i obudzę naszą "śpiącą królewnę"?- zapytała rudowłosa.
-Zostaw ją, niech odpoczywa.- powiedziała dziewczyna Liama.- Znając życie całą noc nie zmrużyła oka.
-Kurczę, jak to się wszystko dziwnie splata.- odezwała się Meg.- Najpierw Martha w Louisie się zakochała, a teraz Mary w Harrym.
-Jak myślicie, to prawda co powiedział o niej w wywiadzie?- zapytała Danielle.
-Wydaje mi się, że tak.- odrzekła Martha.- Może znam go krótko, ale w takich sprawach raczej by nie kłamał.
-Nie raczej, tylko na pewno.- stwierdziła Megan.- Żaden z naszych chłopaków nie zmyśla, jeśli chodzi o sprawy uczuciowe. Chociaż tutaj bardziej przydałoby się kłamstwo, niż ta gorzka prawda. Biedna Mary!
Tymczasem chłopcy wysiedli z samolotu i jechali do domu. Mieli wrócić dopiero wieczorem, ale chcieli zrobić dziewczynom niespodziankę. Były to niecałe dwa dni rozłąki, ale i tak bardzo się za nimi stęsknili.
-Myślę, że ten wywiad wyszedł nam znakomicie.- powiedział Liam.
-Zgadzam się.- potwierdził Zayn.- Chyba najlepszy, jakiego na razie udzieliliśmy. Ta prezenterka taka sympatyczna. Zaraz, jak ona miała na imię? Brittany... A może Tiffany...
-Ej, obiecałeś Megan, że nie będziesz zwracał uwagi na inne kobiety!- upomniał go Niall.
-Oj Boże, nawet nic o niej takiego nie powiedziałem.- zdenerwował się Malik.- Tylko, że jest sympatyczna, ale to nie znaczy od razu, że mi się podoba. Poza tym, jest ode mnie z pięć razy starsza.
-Nie przesadzaj.- odezwał się Harry.- Ma dopiero 42 lata. Jeszcze nie jest taka stara. Ej, ciekawe co robią dziewczyny w domu?- zmienił temat.
-Pewnie jeszcze śpią.- westchnął Niall.- Albo jedzą śniadanie. Właśnie, trochę zgłodniałem. Macie coś do przegryzienia?
Harry dał mu swojego Twixa, a Liam odezwał się:
-Jak myślicie, oglądały nas w telewizji?
-Na pewno.- rzekł Louis.- Mam nadzieję, że Martha słyszała, co o niej powiedziałem.
-Boże, ale ty z tym wyskoczyłeś.- rzekł Zayn.- Ja bym tak nie potrafił.
-No co?- zdziwił się.- I tak prędzej, czy później wszystko by wyszło na jaw, a ja się nie zamierzam z tym ukrywać.
-Żeby tylko nie miała antyfanek. Przecież wiecie, że to nie jest zbyt miłe, kiedy banda zazdrosnych dziewczyn życzy wam śmierci.- powiedział Niall, pałaszując batona.
-No, żebyś nie wykrakał.- rzekł Liam.- A mnie najbardziej zaciekawiła wypowiedź Harry'ego, że Mary jest dla niego "przyjaciółką, czasem nawet siostrą".
-Co w tym niby ciekawego?- zdziwił się Styles.
-No, myślałem, że czujesz do niej coś więcej niż przyjaźń.
-Świetny żart, Daddy.- roześmiał się Loczek.- Co, że niby ja i Mary?
-Dokładnie.- przemówił Louis.
-Weź przestań! My się tylko kolegujemy i nic więcej.
-Wiesz co, nie rozśmieszaj mnie.- rzekł Zayn.- Pewnie liczysz, że Emily do ciebie wróci, co? Bo jeśli tak, to się nie obraź, ale jesteś skończonym idiotą. Człowieku, przejrzyj w końcu na oczy, zanim ktoś ci Mary sprzątnie sprzed nosa.
-Zayn ma rację.- wtrącił się Niall.- Ty i ona do siebie pasujecie, szkoda by było gdybyś przepuścił taką okazję.
-Dobra,dajmy mu spokój.- powiedział Louis.- Jeszcze się nam biedaczek rozklei.
-Jak ja ci się zaraz rozkleję!- wrzasnął Harry i palnął przyjaciela w głowę.
-Ej, uważaj sobie! Prowadzę, więc jak się wpieprzymy w jakiegoś słupa, to będzie twoja wina!
-Jak to moja? Przecież ty siedzisz za kierownicą!
-Ale to ty mnie bijesz! Zobaczysz, wszystko zgłoszę na policję, żebyś później nie miał pretensji!
W wesołej atmosferze chłopcy dojechali do domu. Lou zaparkował swoje auto w garażu i wszyscy cicho weszli do środka. Z kuchni dochodziły do ich uszu śmiechy dziewczyn. Tomlinson ochoczo skierował się w tamtą stronę, stanął w drzwiach i chwilę się przysłuchiwał, a następnie przemówił:
-Kogo tak zawzięcie obgadujecie?
Danielle, Megan i Martha odwróciły się, a gdy zobaczyły Louisa, to zaczęły krzyczeć z radości. Po chwili pojawiła się reszta chłopaków. Dziewczyny rzuciły się na Liama, Zayna i Tomlinsona.
-Aha, fajnie wiedzieć, że my też jesteśmy tu mile widziani.- powiedział Harry, strzelając focha, a zaraz on i Niall też zostali przytuleni. Horan spojrzał na talerz, na którym była już tylko jedna kanapka. Szybko ją chwycił i wpakował sobie do buzi, co reszta skwitowała wybuchem śmiechu.
-No co?- zdziwił się.- Jestem strasznie głodny.
-Siadajcie przy stole.- rzekła Meg.- Zaraz zrobię wam śniadanie.
-A ja zaparzę więcej herbaty.- postanowiła Martha i podeszła z dzbankiem do kranu. Harry usadowił się na krześle.
-Gdzie jest Mary?- zapytał.
-Jeszcze śpi.- odpowiedziała Danielle.
-To pójdę ją obudzić.- po tych słowach podniósł się z siedzenia.
-Yyy... Harry...- zaczęła Megan, ale on już pognał schodami na górę.
Skierował się do pokoju przyjaciółki. Cichutko otworzył drzwi i spojrzał na łóżko. Było puste i zaścielone. Chłopak sprawdził w łazience i we wszystkich innych pomieszczeniach, ale nigdzie jej nie znalazł. Na końcu poszedł do swojego pokoju. Na stoliku nocnym leżała jakaś koperta. Rozdarł ją i zaczął czytać znajdujący się w środku list.
_________________________________________________

Hej : ) Pewnie mnie zabijecie z kilku powodów, bo nie dość, że rozdział krótki i byle jaki, to jeszcze w takim momencie zakończony. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie : )
Pewnie większość z Was szykuje się na imprezy albo raczej już na nich jest, więc życzę Wam dobrej zabawy : ) Ja Sylwestra spędzam w domu. Jakoś nie lubię tego święta, a wręcz go nienawidzę. Nie wiem sama dlaczego. Jakoś nie widzę potrzeby świętowania w ten dzień. Zawsze siedzę przed telewizorem i sobie oglądam ciekawe filmy i programy : ) Jest fajnie, mi to pasuje : )
Dobra, to jutro podsumowanie, a rozdział następny pewnie w niedzielę, bo wcześniej nie znajdę czasu : ( Musicie sobie trochę poczekać. Dzisiejszy rozdział dedykuję Marcie, której komentarz bardzo mnie wzruszył. Jeszcze raz bardzo dziękuję za taką szczerą opinię : )
No to spadam : ) Życzę Wam szczęśliwego nowego roku ; ** <3

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 42 "Nie chcę (...), żebyś się nade mną litował i kochał na siłę..."

<MUZYKA>

Mary nie zmrużyła oka tej nocy. Cały czas chodziła po pokoju, już prawie wydeptała ścieżkę na dywanie. Rozmyślała nad tym, co ma zrobić: czy powiedzieć Harry'emu, że go kocha, czy też nie. Kiedy już postanowiła, że napisze do niego list z wyznaniem miłosnym, chwyciła długopis i usiadła nad czystą kartką papieru, nagle uznała, że to nie jest zbyt dobry pomysł. Wahała się przez godzinę. W końcu podjęła ostateczną decyzję: napisze ten cholerny list choćby zależało od tego całe jej zasrane życie, ale zaraz potem wyprowadzi się z tego domu i więcej nie wróci. Z tym zamiarem usadowiła się z powrotem przy stoliku; jakiś czas potem powstała treść:

"Harry, piszę do Ciebie, bo mam Ci do powiedzenia coś bardzo dla mnie ważnego. Długo zastanawiałam się, czy powinieneś o tym wiedzieć, ale doszłam do wniosku, że już dłużej nie mogę tego w sobie dusić. Byłeś dla mnie zawsze przyjacielem, kimś bardzo bliskim i ważnym w moim życiu i nigdy nie zdołam Ci się odwdzięczyć za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Uratowałeś mnie od śmierci, pomogłeś mi odzyskać pamięć i ogólnie zawsze mogłam na Ciebie liczyć. Tylko teraz coś zagraża naszej przyjaźni i to z mojej winy. Harry, Ty traktujesz mnie jak siostrę, a ja... chyba się w Tobie zakochałam... Nie, na pewno się w Tobie zakochałam, czuję to. Kiedy Cię widzę, to rośnie mi ciśnienie, a serce wali jak szalone i ma ochotę wyskoczyć z piersi prosto na Twoje ręce... Pewnie się teraz śmiejesz, może nawet pukasz sobie w czoło, myśląc jaka jestem głupia. Ale słusznie tak sądzisz, więc nie mam pretensji. Chciałam tylko, żebyś wiedział. Przepraszam, chyba tylko tyle mogę powiedzieć. Nie obwiniaj się. Nie chcę też, żebyś się nade mną litował i kochał na siłę. Zasługujesz na lepszą dziewczynę niż ja. Życzę Ci szczęścia, mam nadzieję, że je w końcu znajdziesz. Żegnaj, Mary..."

Blondynka włożyła list do koperty, a po jej policzku spłynęły dwie łzy. Ciężko jest stąd uciekać i to z takiego powodu, ale nie było innego rozwiązania. Dziewczyna poszła do pokoju Harry'ego i zostawiła kartkę na stoliku nocnym, a potem wróciła do siebie. Na zegarku dochodziła godzina 7.00. Mary otworzyła szafę w celu wyszukania czegoś do ubrania. W końcu wybrała czarną bluzę z kapturem, białą bokserkę oraz czerwone rurki. Włożyła to na siebie, następnie resztę ciuchów wpakowała do plecaka. Kiedy wszystko było już gotowe, cichutko zajrzała do pokoju Louisa i Marthy. Rudowłosa spała jak zabita; Mary podeszła do komody, ostrożnie odsunęła szufladę i wyciągnęła z niej klucz do domu Sullivana, bo tam postanowiła się zatrzymać na kilka dni, a potem ruszać gdzieś w świat.
Piętnaście minut później stała już na ulicy i spoglądała po raz ostatni na budynek. Teraz już się nie powstrzymywała z płaczem, łzy lały się potokiem po jej twarzy. W końcu ruszyła przed siebie...
___________________________________________________

Cześć ; ) Od razu przepraszam, że rozdział taki krótki, ale taki miał być. Wiem, że to może wydawać się trochę głupie, że ona uciekła. Tak po porostu wymyśliłam, bo to będzie mi potrzebne później, kiedy Harry się dowie właśnie o tej ucieczce. Jak widzicie tu wątki mają ze sobą powiązania. Może przypomnieć się Wam historia Emily z początku. Zobaczcie jakie to podobne! Em uciekła, bo zrozumiała, że nie kocha już Harry'ego, w dodatku go zdradziła; zaś Mary odeszła, bo kocha Harry'ego, ale wstydzi się tego uczucia. Wiem, wielka ze mnie filozofka x D Już Was nie zamęczam.
Następny rozdział tak jak Wam obiecałam w Sylwestra, gdzieś w godzinach wieczornych, może 20.00. Od razu zaznaczam, że jeszcze się z niego nie dowiecie niczego w sprawie Harry'ego i Mary, czyli że nic się jeszcze nie wyjaśni. Musicie być cierpliwe : ) Znacie mnie już dość dobrze, więc na pewno zauważyłyście, że akcja u mnie dzieje się bardzo powoli. Ja po prostu nie umiem kończyć opowiadania na 10, 15 lub 20 rozdziale, dla mnie to za krótkie x D Ja muszę przynajmniej 200 napisać x D
Jak Wam mijają święta? Bo mi w miarę dobrze : ) Na Wigilii rodzice życzyli mi, żebym wydała w końcu tą książkę, co ją tak długo piszę x D Miło, że mam tak oddanych fanów x D Szkoda, że Boże Narodzenie jest tak krótkie... Tylko 2 dni. Chociaż do szkoły i tak nie idziemy do końca tygodnia, dopiero 2 stycznia x D Jak najbardziej się cieszę ; )
No to jeszcze raz życzę Wam wszystkim Merry Christmas! Do zobaczenia w poniedziałek!


To moja kochana Fifcia Pipcia x D Oczywiście imię wymyślała moja zboczona siostra, Iwonka x D

Jeszcze obiecany obrazek na urodziny Louisa:




niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 41 "(...)każdy człowiek musi dostać od życia porządnie w kość, żeby potem w końcu zaznał szczęścia..."

<MUZYKA>

-Uważam, że Harry bardzo ładnie się o tobie wypowiedział. Chyba zamknął mordy tym wszystkim pismom i Internetowi. Jak myślisz, Mary?- zapytała Meg i skierowała wzrok na zapłakaną dziewczynę.- Ej, co się stało?!
Danielle i Martha popatrzyły na blondynkę i od razu podeszły w jej stronę. Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach, Megan ją przytuliła i gładziła po włosach.
-Cicho.- rzekła łagodnie.- Uspokój się i powiedz nam, co się stało.
-No... bo... ja...- jąkała się Mary.
-Czekaj, czekaj.- odezwała się Danielle.- Chyba wiem, dlaczego płaczesz . Przez to, co Harry powiedział w wywiadzie o tobie, prawda?
Blondynka skinęła tylko głową i znowu zalała się łzami. Reszta spoglądała po sobie co chwila. Każda z nich wiedziała, co to znaczy.
-Kochasz Harry'ego?- zapytała po kilku minutach  Martha. Mary odpowiedziała:
-Tak. Pewnie myślicie sobie teraz jaka jestem głupia. No i słusznie.
-Dlaczego tak mówisz?- zadziwiła się Danielle.- Przecież w tym nie ma nic głupiego. To normalne, że dziewczyna zakochuje się w chłopaku.
-Nie, to nie jest normalne!- krzyknęła.- To jest chore, żebym ja, Mary Black miała czelność zakochać się w Harrym Stylesie, wielkiej gwieździe. Ja, taki pasożyt i podrzutek, taka nic nie znacząca dla nikogo osoba, w dodatku sierota, ofiara losu i...
-A ja, kim byłam zanim poznałam Zayna?!- przerwała jej Megan.- Przepraszam, że to powiem, ale w porównaniu z twoim życiem, moje było przesrane. Nawet pomimo tego, że przeżyłaś tragedię, bo straciłaś rodziców. Ja ich miałam, ale wolałabym być sierotą.- tu przerwała, bo do oczu napłynęły jej łzy. Po chwili kontynuowała swój monolog.- Mój ojciec całe życie pił, nie było dnia, żeby nie przyszedł do domu schlany. Nigdy nie miał stałej pracy, bo kto by chciał pijaka na posadzie? Bił matkę, mnie i moje rodzeństwo. Te codzienne awantury, krzyki i płacze doprowadzały do tego, że miałam ochotę stamtąd uciec albo się zabić. Mama była krawcową, ale starała się pracować wszędzie, bo czasami nie mieliśmy co jeść. Lecz ojciec zawsze wywęszył pieniądze, podkradał mamie i nam, kiedy je posiadaliśmy. Wiecie, ani ja, ani moje siostry i bracia tak naprawdę nigdy nie chodziliśmy do szkoły, bo nie było kasy na książki. Ja, Kelly i Margaret chodziłyśmy sprzątać po różnych mieszkaniach, a chłopaki pomagali przy remontach budynków. Dostawaliśmy za to marne grosze, które najczęściej lądowały w kieszeni ojca, a on już wiedział co z nimi zrobić. Nasz dom to był istny burdel; w oknach wisiały szmaty, bo pijany ojciec je wybijał, podłoga skrzypiała, dach przeciekał. Najgorzej działo się jak przychodziła zima. Często w domu leżało pełno śniegu, trzeba było go sprzątać, a następnego dnia znów cała sterta i tak w kółko. A jak tam było lodowato! Mojemu bratu, William'owi raz zamarzły stopy, bo nie mieliśmy żadnego ogrzewania. Na węgiel nie starczyło pieniędzy, a ojcu nawet głupiego drzewa nie chciało się uciąć. Najbardziej z tego wszystkiego nienawidziłam świąt Bożego Narodzenia. Wszędzie stały choinki, całe w kolorowych bombkach, łańcuchach, światełkach i Mikołaj rozdawał prezenty, a u nas? Nic nie było, tylko jak zwykle szara rzeczywistość, czyli wściekły i pijany ojciec oraz płacz i krzyki matki, tak wyglądały te nasze zasrane święta. Boże, jak ja Ci dziękuję, że się nad nami zlitowałeś i go zabrałeś z tego świata, chociaż wątpię, czy akurat do Nieba; ja zawsze chciałam, żeby się smażył w piekle za te wszystkie krzywdy, które wyrządził. Przez niego umarła mama, on ją zabił! I nawet nie przyszedł na jej pogrzeb, tylko siedział w knajpie z nieodłączną butelką. Już wtedy sobie obiecałam, że jak on umrze, to nie pójdę go pochować i słowa dotrzymałam. Wiecie, nie było mi nawet smutno i przykro z powodu jego śmierci. Nigdy nie traktowałam go jak swojego ojca, całe życie czułam do niego nienawiść za to, że krzywdził mamę, mnie i moje rodzeństwo i że nic się dla niego nie liczyło oprócz picia. Mary, popatrz na mnie! Wcześniej też byłam nikim, a teraz kim jestem? Dziewczyną Zayna Malika, który jest sławną na całym świecie gwiazdą, a przede wszystkim wspaniałym człowiekiem. Wcześniej nigdy nie przypuszczałabym, że spotka mnie coś takiego. Ale zapamiętaj sobie jedno: każdy człowiek musi dostać od życia porządnie w kość, żeby potem w końcu zaznał szczęścia. Ty się wiele wycierpiałaś: straciłaś rodziców, zamieszkałaś w Domu Dziecka, a potem trafiłaś do mężczyzny, który cię bił i krzywdził. Lecz teraz zobaczysz, że w końcu los się do ciebie uśmiechnie, tylko musisz w to wierzyć.
-Meg ma rację.- odezwała się Martha.- Powiedz Harry'emu, co do niego czujesz.
-Chyba oszalałaś!- krzyknęła Mary.- Mam zrobić z siebie idiotkę i to na jego oczach?
-Aha, czyli według ciebie wyznanie komuś miłości jest robieniem z siebie idioty?
-Nie, oczywiście, że nie... To znaczy... Martha, przestań się mnie czepiać! Ty sama nie miałaś odwagi powiedzieć Louisowi, że go kochasz.
-Masz rację.- przyznała rudowłosa ze wstydem.- Przepraszam.
-Wiecie, kiedyś miałam taki sam problem jak ty, Mary.- odezwała się Danielle.- Zakochałam się w najładniejszym chłopaku w mojej szkole. Miał na imię Frank i traktował mnie jak przyjaciółkę. Bałam się mu powiedzieć, co do niego czuję, więc napisałam list z wyznaniem miłości. Byliśmy razem dwa lata. Może spróbuj tej metody.
Mary zamilkła. W jej głowie panował chaos; sama już nie wiedziała, co robić. W sumie, propozycja Dan nie była taka zła, ale może lepiej, żeby Harry nie wiedział o jej uczuciach. Skoro traktował ją jak swoją przyjaciółkę i młodszą siostrę, to przecież nie mógłby jej pokochać. Wyznanie blondynki zniszczyłoby całkowicie ich przyjaźń, więc najlepiej będzie jak to wszystko zostanie w tajemnicy.
__________________________________________

Cześć, kochane! Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba, bo moim zdaniem jest troszkę niedopracowany. Poprawiałam wczoraj błędy, ale nie miałam na to zbyt wiele czasu, bo przygotowania do świąt idą pełną parą i trzeba mamie pomagać : ) Choinki już ubrane, ciasta się pieczą, kocham święta <3
Przepraszam, że zrobiłam takie masakryczne dzieciństwo Megan. Dziękujcie za to mojej wyobraźni x D Ma to trochę powiązania z książką: "Droga do Zielonego Wzgórza" Budge Wilson, którą przy okazji szczerze wszystkim polecam : )
Korzystając z okazji, że dzisiaj tu jestem, chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia. Jutro nie będę mogła tego zrobić, ponieważ w moim domu panuje taka tradycja, że w dzień Wigilii nie oglądamy telewizji, nie słuchamy muzyki i nie siedzimy na kompie. Szczerze mówiąc w ostatnich latach mi to latało koło dupy, bo nie miałam w sumie co robić na kompie, ale odkąd założyłam tego bloga i tego drugiego, to praktycznie w każdej wolnej chwili sprawdzam, czy się coś ciekawego dzieje u mnie albo u Was ; ) No, ale przejdźmy do rzeczy:
Chciałabym Wam z całego serca życzyć wszystkiego, co najlepsze, żeby zdrowie Wam jak najdłużej dopisywało, dużo szczęścia, pomyślności, radości, miłości, mnóstwo ciepła, żeby nikt z Was nie był w ten dzień sam i spełnienia wszystkich marzeń (pewnie spotkanie z 1D x D). No i przede wszystkim: MERRY CHRISTMAS EVERYONE!!!!!

Co do następnego rozdziału, to chciałabym go dodać 26 grudnia, bo z reguły jestem w domu, ale jeszcze zobaczę. Zaś 43 chciałabym dodać 31 grudnia ; ) Co o tym myślicie? Zaś w Nowy Rok zrobię małe podsumowanie na blogu ; ) Pasuje w końcu poprzeglądać stare, pojebane notki x D Uwielbiam to robić ; )
Jutro Louis ma urodzinki! Następnym razem jak tu będę, zrobię jakiś ładny (przynajmniej się postaram żeby taki był x D) obrazek. Teraz spadam kochani! Jeszcze raz, wesołych świąt i mokrego dyngusa x D


piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 40 " Do tego czasu nie wiedziała, co to miłość, bo nie miała nikogo, kogo mogłaby kochać..."

Wydawało się, że po ostatnich wydarzeniach w domu One Direction zapanował wreszcie spokój. No bo miłość Marthy i Louisa kwitła z dnia na dzień. Megan i Zayn obiecali sobie, że nie będą się kłócić, a Danielle, która do tej pory była bardzo zapracowana, spędzała coraz więcej czasu z Liamem, z czego on jak najbardziej się cieszył. Był to jednak spokój pozorny, ponieważ i Mary nie ominęły problemy. Dosięgła ją nieszczęśliwa strzała amora, przynajmniej ona tak sądziła. Dziewczyna zaczynała sobie powoli uświadamiać, że Harry staje się dla niej kimś więcej niż przyjacielem i bratnią duszą. Nie miała wątpliwości, że jest w nim bez pamięci zakochana. Do tego czasu nie wiedziała, co to miłość, bo nie miała nikogo, kogo mogłaby kochać. Oczywiście, nie robiła sobie żadnych nadziei co do Loczka, bo to byłby chyba koniec świata, gdyby on pokochał taką osobę, jak ona. Przecież on mógł mieć każdą, wystarczyło pstryknięcie palcami i już miliony kładło mu się do stóp. Mary nikomu się nie zwierzała, nie należała do tych ludzi, którzy cały czas się skarżą. Wolała znosić cierpienie w samotności. Nikt z domowników nie zauważył, że dzieje się z nią coś dziwnego, bo wszyscy byli przyzwyczajeni do jej codziennego dobrego humoru. Tym razem też tryskała energią i się uśmiechała. Była to jednak tylko maska, bo Mary dobrze umiała ukrywać, że coś ją gryzie i udawało jej się to nawet przed Megan, która przecież znała się na ludziach.
Pewnego dnia chłopcy z zespołu mieli udzielić wywiadu do bardzo popularnego, amerykańskiego programu. Dlatego też musieli wyjechać do USA na dwa dni. Dziewczyny postanowiły oglądać ich w telewizji. Danielle również chciała się do nich dołączyć. Właśnie dojeżdżała swoim jeepem (od autorki: nie wiem jakim autem jeździ Dan i czy w ogóle jakimś jeździ x D) pod dom One Direction. Zaparkowała go przed garażem i zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich Martha.
-O, jesteś Danielle!- powiedziała o obie ucałowały się w policzki na powitanie.- Wchodź, wywiad powinien się zaraz zacząć.
Rudowłosa zaprowadziła przyjaciółkę do salonu, gdzie była już Meg, która szukała odpowiedniego kanału w telewizorze.
-Cześć, Dan!- przywitała ją.- No, nareszcie znalazłam ten program!
-A gdzie jest Mary?- zapytała dziewczyna Liama.- Nie będzie z nami oglądała?
-Zaraz przyjdzie.- odpowiedziała Martha.- Jest w kuchni, robi popcorn.
Po chwili do salonu weszła blondynka, niosąc ze sobą na tacy miskę popcornu, cztery szklanki i sok pomarańczowy w kartonie.
-Hej, Danielle.- rzekła, kładąc wszystko na stole.- Fajnie, że jesteś. Dawno już cię nie widziałam.
-Miałam strasznie dużo pracy.- wyjaśniła.- Tańczyłam na kilku koncertach, w różnych programach. Myślałam, że zwariuję.
-No, bądźcie cicho!- odezwała się Meg.- Wywiad się zaczyna.
-Witam wszystkich telewidzów w kolejnym odcinku programu "Star News" (od autorki: nazwa zmyślona)!- powiedziała prezenterka.- Dziś moimi gośćmi jest piątka wspaniałych, przystojnych, bardzo szalonych, zabawnych i utalentowanych chłopców z pewnego popularnego, brytyjskiego zespołu. Oto Harry, Zayn, Liam, Niall i Louis, czyli One Direction!
W tle pojawiła się piosenka "What Makes You Beautiful" i po schodkach zeszli chłopcy. Zaczęli machać i uśmiechać się do publiczności, następnie przywitali się z prezenterką i usiedli na wskazanej przez nią kanapie.
-Słyszeliście te wszystkie wrzaski i piski?- zapytała, kiedy w studiu zapadła cisza.- Jak się czujecie z tym, że macie tyle fanek?
-Zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. Codziennie na ulicach Londynu spotykamy wiele dziewczyn, które czekają na nas tylko po to, żeby dostać autograf albo zrobić sobie z nami zdjęcie. To ich oddanie jest niesamowite!- odpowiedział Liam.
-Jesteście dość młodym zespołem. Zdobyliście popularność w bardzo krótkim czasie. Jak myślicie, jak to możliwe?
-Sami często zadajemy sobie to pytanie.- odezwał się Harry.- Jeszcze kilka lat temu byliśmy zwykłymi ludźmi i prowadziliśmy zwykły tryb życia. Mieliśmy swoje marzenia i plany na przyszłość. A teraz siedzimy w studio jednego z najpopularniejszych programów telewizyjnych w USA i udzielamy wywiadu, a przed telewizorami siedzi miliony dziewczyn tylko po to, by nas zobaczyć. Wcześniej każdy z nas mógł tylko pomarzyć o sławie, a teraz naprawdę jesteśmy gwiazdami. Życzę wszystkim, żeby przeżyli coś takiego jak my.
-Wasz pierwszy album "Up All Night" pokrył się potrójną platyną. Czy w najbliższym czasie planujecie wydać kolejną płytę?
-Mamy napisanych kilka piosenek i parę nowych pomysłów. Jednak na razie nie możemy nic zdradzić. Wszystkiego dowiecie się na naszej oficjalnej stronie.- powiedział Niall. Reporterka zmieniła temat.
-No to teraz wypytam was o sprawy prywatne. Zayn, ostatnio w Internecie pojawiły się zdjęcia twojej obecnej dziewczyny, kiedy wychodziła z waszego domu z dosyć dużą torbą. Krążą plotki, że się rozstaliście. To prawda?
Chłopaki w studio wybuchnęli śmiechem, a dziewczyny w domu też nie mogły powstrzymać rozbawienia. Tylko Megan zaczerwieniła się jak burak, a nagle zerwała się i pobiegła na górę. Po chwili wróciła z laptopem, usiadła z powrotem na sofie i szukała owych zdjęć.
-O mój Boże!- krzyknęła.- Jak mnie tu zeszpecili! Czy ja na serio tak ohydnie wyglądałam? O Jezu, a tu Zayn klęczy na asfalcie i płacze.
-Przestań- powiedziała Mary.- Przecież wcale nie jesteś tu brzydka.
-Cicho bądźcie!- skarciła je Martha.- Zayn coś mówi.
-Nie, ja i Meg cały czas jesteśmy razem.- rzekł Malik.- Co prawda, były pomiędzy nami sprzeczki, ale już wszystko w porządku.
-Dobrze, przejdźmy zatem do ciebie, Louis.- powiedziała reporterka.- Kilka razy widziano cię w towarzystwie pewnej pięknej, rudowłosej dziewczyny. Czy coś was łączy?
Tym razem to Martha się zaczerwieniła. Reszta dziewczyn popatrzyła na nią z rozbawieniem.
-Ciekawe, co odpowie.- przemówiła Danielle.
-Tak.- odezwał się Lou.- Ja i Martha jesteśmy razem prawie od miesiąca. Ona jest niesamowita i bardzo ją kocham.
-A nie myślisz, że jest z tobą dla sławy?
-Martha nie jest gwiazdą. Jest zwykłą dziewczyną i za to ją uwielbiam. Na pewno mnie teraz ogląda.- i puścił całusa w stronę kamery. Rudowłosej napłynęły  łzy do oczu; również odwzajemniła gest.
Prezenterka wypytała jeszcze dokładnie Liama i Nialla, a następnie przeszła do Harry'ego.
-Ostatnio w Internecie pojawiły się zdjęcia, na których byłeś ty i jakaś blondynka. Czy to coś poważnego?
Zayn, Louis i pozostali dwaj chłopcy zaczęli się śmiać, gwizdać, klaskać i szturchać Loczka w ramię. On tyko się uśmiechnął i odpowiedział.
-Mary jest dla mnie przyjaciółką, czasem nawet siostrą. Poznałem ją w trudnym momencie mojego życia i bardzo mi pomogła się podnieść po ciężkich przeżyciach. Jestem jej za to wdzięczny.
Kiedy dziewczyna usłyszała jego słowa, to po prostu  ją zatkało i przybiło do sofy. Oto czego się dowiedziała: on traktował ją jak młodszą siostrę, a ona się w nim zakochała. Łzy zaczęły napływać jej do oczu, po chwili ciekły już po twarzy. Mary nie mogła ich opanować. Chciała uciec na górę, zamknąć się w swoim pokoju i ryczeć jak małe dziecko, ale dostała jakiegoś paraliżu nóg. Nie mogła nimi w ogóle ruszyć.
-"Boże, jaka miłość jest ślepa".- pomyślała z goryczą. Już nie obchodziło ją to, że jej policzki były całe mokre. Teraz już naprawdę płakała...
_________________________________________________________

Cześć! No i jest 40 już rozdział! Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Od razu przepraszam, że wyszedł mi taki dziwny ten wywiad, ale niestety nie jestem dziennikarką i nie umiem pisać czegoś takiego.
Z racji tego, że są extra rozdziały, to w niedzielę następny rozdział ; ) Będzie trochę krótki, ale zobaczymy jak to wyjdzie ; )
Dobra, spadam, bo mnie siostra zaraz zamorduje, a mnie jeszcze łeb boli jak cholera. Informuję tylko, że założyłam sobie Twittera! Tak, po 123456789 latach się w końcu odważyłam. Jakby ktoś chciał, to proszę wpadać: https://twitter.com/MarryStyles16 ; )


niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 39 "Każde dziecko zasługuje na to, żeby mieć swoją prawdziwą matkę, nawet gdyby była najgorszą zbrodniarką..."

Bridget poszła na górę, do pokoju Emily, aby sprawdzić, co się z nią dzieje. Kiedy zobaczyła siostrę, leżącą na łóżku i zalewającą się łzami, szybko do niej podbiegła i przytuliła.
-Em, nie płacz.- powiedziała, głaszcząc ją po plecach.- Przecież wiesz, że w tym stanie nie możesz się denerwować. Nie przejmuj się ich słowami. Najważniejsze, że im wyjawiłaś prawdę, masz to już za sobą.
-No, Bridget, chyba powinnyśmy się zacząć żegnać. Raczej niedługo już tu pomieszkam.
-Ej, nie mów tak.- skarciła ją siostra.- Przecież rodzice o niczym takim nie wspominali.
-Prędzej czy później i tak każą mi się stąd wynosić, jestem tego pewna.
-Od razu zakładasz najgorsze. Może akurat pozwolą ci tutaj zostać.
-Wierzysz w cuda, Bri? Bo ja przestałam już dawno. No cóż, widać przeznaczona jest dla mnie ulica. Szkoda tylko, że to dziecko też będzie musiało cierpieć. I to przeze mnie!
Nowa fala płaczu zalała Emily. Dopiero po 15 minutach udało się Bridget ją uspokoić.
-Ja nie nadaję się na matkę, Bri!- lamentowała.- Nie dam sobie rady, kiedy ono się urodzi. W dodatku będę sama jak palec z tym wszystkim. Ale nie powinnam narzekać, bo słusznie należy mi się taki los, za to, co zrobiłam. Najpierw zdradziłam, uciekłam i prawie doprowadziłam do śmierci człowieka. Okryłam się hańbą na całym świecie, ale nie mogę pozwolić, żeby moje dziecko wytykano przez to palcami. Ono nie zasługuje na taką matkę jak ja. Może jeśli je oddam do jakiegoś przytułku, to trafi na kogoś lepszego, kogoś kto będzie je kochał.
-Emily, nie mów tak.- odezwała się Bridget.- Zrobisz mu jeszcze większą krzywdę, jeśli je oddasz. Każde dziecko zasługuje na to, żeby mieć swoją prawdziwą matkę, nawet gdyby była najgorszą zbrodniarką. No a Harry? Kiedy mu powiesz, że wkrótce zostanie ojcem? No bo chyba zamierzasz mu o tym powiedzieć, prawda?
-Powiem mu, jak nadejdzie odpowiednia pora. A najlepiej by było, gdyby w ogóle o tym nie wiedział.
-Nawet się nie wygłupiaj!- krzyknęła Bri.- On ma prawo o tym wiedzieć, a dziecko musi mieć ojca.
-Boże, Bridget, tobie łatwo jest mówić!- zerwała się Emily.- Dzisiaj powiedziałam rodzicom, że jestem w ciąży i popatrz, za kilka dni prawdopodobnie wyląduję na ulicy. A jeśli pojadę do Anglii, żeby Harry'ego o tym poinformować, to będzie jeszcze gorzej. Ty nie mieszkałaś w tamtym domu, więc nie wiesz jak tam jest. Tam wszyscy są dla siebie jak rodzina, stoją za sobą murem. Będą mnie potępiać za to, że najpierw bez słowa uciekłam, a teraz wracam i to z brzuchem, zresztą należy mi się. Więc na razie nie licz, że tam pojadę i powiem Harry'emu o mojej ciąży. Może kiedyś, ale nie teraz...
-Masz rację, Emi.- rzekła Bridget.- Przepraszam, że tak z tym wyskoczyłam, nie powinnam.- i obie siostry przytuliły się do siebie.
Emily do wieczora nie wyszła już ze swojego pokoju. Nie pojawiła się ani na obiedzie, ani na kolacji, no nie miała zamiaru patrzeć na rodziców, których tak bardzo nienawidziła. Teraz leżała w łóżku i zaczytywała się w swojej ulubionej książce. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
-Kto tam?- zapytała.
-To ja, Sophie.
-Proszę, wejdź!
Po chwili w jej pokoju znalazła się dosyć młoda dziewczyna, lat może około 24. Była ubrana w czarną sukienkę, sięgającą do kolan, a na to narzucony biały fartuszek. Miała błękitne oczy i spływające do ramion brązowe włosy. Odznaczała się lekko ciemną karnacją, ponieważ była w połowie Włoszką. Służyła w ich domu od 18-ego roku życia. Pełniła rolę pokojówki, oprócz niej były tu jeszcze trzy sprzątaczki, dwaj ogrodnicy oraz kucharz. Pani Amelia Gilbert cechowała się głównie lenistwem, więc jej mąż nie szczędził pieniędzy na służbę, zresztą oboje byli bardzo staroświeccy, Bridget często powtarzała, że żyją jak w średniowieczu.
-Coś się stało, Sophie?- zapytała Emily, siadając na łóżku.
-Panienki rodzice wzywają do salonu. Kazali powiedzieć, że to pilne.
Dziewczyna niechętnie zeszła na dół. Nie miała ochoty z nimi rozmawiać, zwłaszcza po tym wszystkim. Domyślała się, co chcą jej powiedzieć; na pewno ma pakować manatki i się wynosić. Rodzice już na nią czekali.
-Siadaj.- rozkazał ojciec.
-Postoję.- odburknęła.
-Wezwaliśmy cię tutaj, aby ci o czymś zakomunikować.- odezwała się mama.- Razem z twoim tatą przemyśleliśmy to wszystko, o czym raczyłaś nas powiadomić. Doszliśmy do wniosku, że nie powinnaś tu nadal mieszkać. Nie możemy zniszczyć sobie przez ciebie reputacji, chyba to rozumiesz? Więc postanowiliśmy, że dwa tygodnie przed porodem wyjedziesz do Londynu, do cioci Janet i więcej nie będziesz się tu pokazywać. Na razie zostaniesz tutaj, ale masz zakaz wychodzenia z domu, chyba że w jakiejś ważnej sprawie. Aha, i nikt nie może się dowiedzieć o twojej ciąży, zrozumiałaś?
Emily kiwnęła tylko głową i szybko poszła z powrotem na górę.
________________________________________________

Cześć! No i macie rozdział 39 ; ) Wiem, trochę byle jaki wyszedł, ale trudno się mówi ; ) Mam nadzieję, że Wam się spodoba ; ) Dzięki za komentarze, jesteście wspaniałe, dziewczyny! Kocham Was po prostu ; **
Co powiecie na extra rozdziały w przyszłym tygodniu? Zaznaczam, że dowiecie się z nich kilku zaskakujących rzeczy, m.in trochę z życiorysu Megan ; ) Mam nadzieję, że będą Wam się podobały ; )
Nigdy jeszcze nie oczekiwałam poniedziałku z takim zniecierpliwieniem ; ) Już jutro Kiss You! Jaram się jak Fretka Jeremiaszem ; ) Już nie mogę się doczekać!
Spadam muminki i lamy ninja! ; * < 3



piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 38 "Nigdy nie miałam waszej miłości..."

W Chicago zapowiadał się piękny dzień. Pierwsze blaski wschodzącego słońca wpadły przez okno do pokoju i obudziły Emily. Dziewczyna usiadła na łóżku, zaczęła się przeciągać i przecierać oczy. Następnie wstała i pierwsze co zrobiła, to podeszła do szafy, aby przejrzeć się w lustrze. Robiła to codziennie, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie urósł jej brzuch. Jednak teraz odetchnęła z ulgą, bo pozostał na razie w rozmiarach, w których był wczoraj. Robił się już powoli coraz bardziej widoczny i coraz trudniej się go ukrywało; w końcu była już w czwartym miesiącu ciąży. Emily wiedziała, że wkrótce jej tajemnica zostanie odkryta, bo rodzice przecież nie są ślepi i widzą, że z jej brzuchem jest coś nie tak. Ale na razie wolała o tym nie myśleć. Spojrzała na zegarek: 6.00. A więc do śniadanie pozostały jeszcze dwie godziny. Em wiedziała, że już nie zaśnie, dlatego podeszła do półki z książkami. Po chwili zastanowienia wybrała "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell. Była to jej ulubiona lektura; co z tego, że czytała już ją z tysiąc razy, przecież nic nie zaszkodzi, jeśli zrobi to po raz tysiąc pierwszy. Położyła się z powrotem na łóżku i zaczęła zagłębiać się w dzieje Scarlett O'Hary.
Dochodziło już wpół do dziewiątej, a Emily nadal upajała się książką. Nagle do jej pokoju wpadła Bridget.
-Em, wiesz która jest godzina?- zapytała.- Rodzice są wściekli, śniadanie na stole, a ty leżysz i czytasz.
-Już wstaję!- odpowiedziała.- Strasznie mnie wciągnęło.
-Tak, "Przeminęło z wiatrem" czytałaś już z milion razy. Na pewno znasz to na pamięć. Ja nie wiem, co ci się w tej głupiej książce podoba.
-Jest po prostu piękna i bardzo wzruszająca.- wyjaśniła Emily.- A ja nie wiem, co ty widzisz w "Harrym Potterze".
-Może nie jest wzruszający, ale też piękny i ciekawy. Dobra, ja już biegnę na dół i radzę ci, żebyś również się tam zaraz pojawiła.
Em wstała z łóżka, odłożyła książkę na półkę i stanęła przed szafą. Nie mogła się długo zastanawiać, więc wybrała szeroką, białą tunikę w czarne kropki i luźne, czarne dresy. Rozczesała jeszcze włosy szczotką i zeszła po schodach na dół, do jadalni. Rodzice i Bridget siedzieli już przy stole, więc też zajęła swoje miejsce. Mama zmierzyła ją wzrokiem.
-Emily, gdzie twoja kultura?
-Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie.- poprawiła się.
-Pani Gilbert, czy można już podawać śniadanie?- zapytała Sophie, służąca w ich domu. Amelia skinęła głową i po chwili na stole pojawiły się smaczne potrawy.
-Ojciec, musisz mi dać kasę na nowego I Poda.- odezwała się Bri.
-Proszę, nie mów z pełnymi ustami.- odpowiedział James.- Masz 16 lat, chyba nie muszę ci ciągle o tym przypominać, prawda?
-Zmieniasz temat. Ja cię proszę o pieniądze, a nie o wykład na temat "Jak powinna się zachowywać szesnastoletnia dziewczyna".
-Na razie nie zasługujesz na I Poda. Poza tym, kiedy byłem w twoim wieku, jeszcze nie istniały takie dziwne urządzenia i jakoś potrafiłem bez tego żyć. Emily, dlaczego nic nie jesz?- zwrócił się do drugiej córki.
-Nie jestem głodna.- odpowiedziała.
-Swoją drogą to jest dziwne.- odezwała się pani Amelia.- Mało jadasz, prawie w ogóle, ale brzuszek ci urósł.
Gdy Emily usłyszała słowa matki, tak się przeraziła, że upuściła widelec, który potoczył się po dywanie. Bridget zaczęła się krztusić kęsem kanapki, którego przeżuwała. Boże, więc mama zauważyła! Em jest skończona!
-Sophie!- zawołała pani Gilbert.- Proszę przynieść czysty widelec. Dziewczynki, czy powiedziałam coś nie tak?
-Nnie...- wydukała Bri.- To znaczy...
-Mamo, tato.- odezwała się Emily.- Muszę wam o czymś powiedzieć.
Jej siostra tak wybałuszyła oczy, że o mało co nie wyszły jej na wierzch. W pierwszej chwili miała ochotę wyjść, żeby nie słyszeć jak rodzice się będą awanturować. Jednak została na swoim miejscu, bo doszła do wniosku, że powinna wspierać i bronić Em.
-Słuchamy.- odezwał się tata.
-No bo gdy mieszkałam w Londynie, to miałam tam chłopaka i ja... jestem... z nim... w... ciąży...
Teraz to rodzice wypuścili z rąk sztućce. Bridget miała ochotę zatkać uszy, ponieważ domyślała się, że za chwilę zaczną się krzyki.
-Słucham?!- wrzasnęła mama.
-Co ty powiedziałaś?!- zawtórował jej ojciec.
-Głusi jesteście?- zapytała Bri.- Powiedziała, że jest w ciąży!
-Zamilknij!- rozkazał pan Gilbert.- Nie rozmawiamy z tobą tylko z twoją siostrą, więc się nie odzywaj.
Pani Amelia wstała z krzesła i podeszła do córki. Podciągnęła jej bluzkę i jej oczom ukazał się zaokrąglony brzuszek. Dobrze znała ten widok, w końcu była w tym stanie już dwa razy.
-Który to miesiąc?- zapytała.
-Czwarty.- wyjąkała.
-Chcesz mi powiedzieć, że ukrywałaś przed nami, że jesteś w ciąży przez cztery miesiące?!- warknęła.
-Bałam się, że będziecie się wściekać...
-I się nie pomyliłaś.- przerwał jej tata.
-Boże, jak mogłaś być taka lekkomyślna!- krzyczała mama.- Moja osiemnastoletnia córka będzie miała dziecko z jakimś chłopakiem, którego nawet nie znam. Emily, za co? Za co zrobiłaś nam coś takiego? Boże, nie chcę nawet myśleć co powiedzą sąsiedzi i znajomi, kiedy się o wszystkim dowiedzą.
-Czy czegoś ci brakowało?- zapytał ojciec.- Nie, miałaś wszystko czego zapragnęłaś! Wszystko co chciałaś!
-Oprócz jednego!- krzyknęła dziewczyna, wstając od stołu.- Nigdy nie miałam waszej miłości. Ani ja, ani Bridget. Zawsze liczyła się dla was tylko praca i pieniądze, nic więcej. No, i jeszcze opinie znajomych. A nas mieliście daleko w dupie! Nienawidzę was!
I pobiegła po schodach na górę. Tam położyła się na łóżku i się rozpłakała. Tymczasem w jadalni rodzice co chwilę spoglądali na siebie, bo nie mogli uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszeli.
-Jaka ona się zrobiła bezczelna podczas tego pobytu u Janet.- odezwała się pani Gilbert.
-Emily zawsze była bezczelna.- wtrąciła się Bridget.- Tylko wy tego nie zauważyliście. W ogóle nic nie wiecie o niej i o mnie. No, ale trudno się dziwić, skoro nigdy nie mieliście dla nas czasu, bo zawsze była praca albo jakiś bankiet, na który koniecznie musieliście pójść. Wiecie, nigdy nie myślałam, że wam to powiem, bo całe życie się was bałam, ale teraz to zrobię. Ja też was nienawidzę, jesteście najgorszymi rodzicami na całym świecie! Przysięgam, że jak tylko skończę 18 lat, to się stąd wyprowadzę, choćby na ulicę. Nie przejmujecie się tym, że Emily cierpi, że jej jest ciężko z tym żyć. Was interesuje tylko to, co o tym powiedzą znajomi i sąsiedzi. Jesteście za ważni w społeczeństwie, żeby was wytykano palcami za to, że wasza córka zaszła w ciążę. Wy żałośni i staroświeccy ludzie średniowiecza!- krzyknęła i wybiegła z jadalni, zostawiając osłupiałych z przerażenia rodziców.
____________________________________________________________

No cześć ; ) Ale się porobiło, nie? Jak myślicie, co postanowią rodzice? Czekam na Wasze propozycje w komentarzach ; ) Wszystkiego dowiecie się już w niedzielę, bo jak pewnie pamiętacie są extra rozdziały ; ) Dzięki wielkie za wszystkie komentarze, mam nadzieję, że będzie ich ponad dziesięć pod tym rozdziałem ; ) Liczę na Was! <3
Czy Wy też tak jak nie możecie się doczekać dwóch rzeczy?:
1. Teledysk do "Kiss You"
2. Święta
Kocham święta ; ) Choinka, Wigilia, dzielenie się opłatkiem, śpiewanie kolęd ; ) I ta wspaniała atmosfera. I pierogi z kapustą! Kto lubi? x D Bo ja uwielbiam! Za to nienawidzę grochówki, to chyba jedyne danie jakiego nie jem na Wigilii. Ostatnio na fizyce gadaliśmy o świętach. Było fajnie ; ) Chociaż raz luźno, a nie tak jak zawsze, czyli obawa żeby czasem pani nie wzięła mnie do tablicy x D
No to na razie! Muszę spadać, bo czeka mnie sprzątanie. Papa! < 3

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 37 "Jeśli ode mnie odejdziesz, to przysięgam, że się zabiję, bo życie bez ciebie nie ma dla mnie sensu..."

Zayn był podekscytowany, a zarazem zdenerwowany. Miał nadzieję zobaczyć Megan, tak przynajmniej powiedziała mu Martha. Jednak nie dowiedział się nic więcej, ale to w zupełności wystarczyło. Zdawał sobie sprawę, że Meg na pewno nie będzie chciała go widzieć, bowiem to ich spotkanie było tajemnicą; zdawał sobie sprawę z tego, że ona nie zechce z nim rozmawiać. Ale Zayn nie narzekał, bo wiedział, że słusznie mu się to należy. Miał tylko nadzieję, że uda mu się wypowiedzieć do Megan choć kilka słów przeprosin.
W tej chwili Malik stał przed szafą i zastanawiał się, co ma na siebie włożyć. W końcu zdecydował się na biały T-Shirt, niebieską bejsbolówkę i beżowe rurki.
-Jesteś gotowy?- zapytała Martha, stojąc w drzwiach od jego pokoju.
-Tak.- odpowiedział i skierował się na dół. Po chwili siedział już za kierownicą swojego samochodu.
-Denerwujesz się?- zapytała rudowłosa.
-Trochę.- przyznał.- Ale bardziej boję się tego, że nie będzie chciała mnie wysłuchać i rozmawiać.
-No wiesz, ja ci raczej nie będę współczuć. Jestem dziewczyną i na miejscu Meg też bym się załamała, gdyby Louis zrobił mi coś takiego, jak ty jej. Proszę cię, nie bierz mnie za jakąś mądralę, która pozjadała wszystkie rozumy. W żadnym wypadku nie zamierzam cię pouczać, bo każdy człowiek popełnia błędy. Chcę ci tylko powiedzieć, że nawet jeśli dzisiaj nie uda ci się z nią pogodzić, to nie możesz się zniechęcać. Musisz walczyć o nią dalej, rozumiesz?
Zayn skinął potakująco głową.
-Dzięki, Martha.
Kilka minut później byli już na miejscu. Tak jak ostatnio, Ruda zadzwoniła dzwonkiem i po chwili przed nimi stanęła Kelly. Jednak tym razem miała włosy zaplecione w warkocz, była ubrana w czarny T-Shirt i dżinsowe rybaczki.
-Cześć, Martha!- przywitała ją.- Pewnie przyszłaś odwiedzić Megan.
-Niezupełnie ja.- odparła.- Kelly, na początek ci kogoś przedstawię. To jest...
-Martha, nie jestem małym dzieckiem ani niemową.- odezwał się Mulat, a następnie wyciągnął rękę w stronę czarnookiej.- Zayn Malik, jestem chłopakiem Meg.
-Kelly Austin, jej starsza siostra. Miło mi cię poznać.
-Ciebie również.- uśmiechnął się uprzejmie.
-Czy moglibyśmy zobaczyć się z Megan?- zapytała rudowłosa.
-Nie bardzo.- odpowiedziała.- Dzisiaj ma fatalny nastrój. Rano, przy śniadaniu przeczytała coś okropnego w gazecie i od tej pory nie wychodzi z pokoju.
-Trzeba tam pójść!- krzyknął wystraszony Zayn.- Może sobie coś zrobiła!
-Nie, nie.- roześmiała się Kelly.- Byłam u niej przed chwilą, ale powiedziała, że chce zostać sama. Więc przykro mi, ale dzisiaj raczej jej nie zobaczycie.
-To nic nie szkodzi.- oświadczyła Martha.- Możemy z nią porozmawiać nawet przez drzwi. Oczywiście, jeśli pozwolisz.
-Cóż, możecie spróbować.- odpowiedziała czarnooka i zaprowadziła ich na górę.
-Meg, masz gości!- krzyknęła, waląc w drzwi.
-Kelly, mówiłam że nie chcę dzisiaj nikogo widzieć!- odezwała się siostra.
-Cześć, Megan! Tu Martha.- przemówiła rudowłosa.- Kelly powiedziała, że napisali w gazecie coś, co jest dla ciebie przykre. Rozumiem cię, że nie masz ochoty na wizyty. Ale mimo tego mam do ciebie małą prośbę; podejdź do drzwi. Stoi obok mnie ktoś, kto ma ci coś bardzo ważnego do przekazania.

<MUZYKA>
Malik zajął miejsce koleżanki, odchrząknął i zaczął mówić.
-Cześć Meg, to ja Zayn. Wiem, że na pewno nie chcesz ze mną gadać, a tym bardziej mnie widzieć. Ale ja muszę powiedzieć ci coś, o czym powinnaś wiedzieć. Nie złość się na Marthę za to, że mi zdradziła gdzie jesteś. I tak prędzej, czy później bym cię znalazł. Słuchaj, żadne słowa nie wyrażą tego, jak bardzo żałuję tego, co zrobiłem. Miałaś rację, myślę tylko o sobie i nie obchodzi mnie to, że ranię osoby, które są dla mnie ważne. Możesz mnie wyzywać od głupków, kretynów, idiotów, debilów, dupków, łajdaków i jeszcze jak tylko chcesz, bo sobie na to zasłużyłem. Nie mam pojęcia jak cię przeprosić. Zwykle "przepraszam" na pewno nie wystarczy. Chcę żebyś wiedziała, że to kiedy pocałowałem Mary, nie miało dla mnie znaczenia. Bo ty jesteś moją dziewczyną i ciebie kocham jak nikogo na świecie. Pamiętasz naszą pierwszą randkę? Zaprosiłem cię wtedy na następną, a ty nie chciałaś się zgodzić. Mówiłaś, że jesteś śmieciem, że nic dla nikogo nie znaczysz, że jak będę się z tobą umawiał, to zespół straci popularność, a ja będę żałował tego do końca życia. Ale ja nie żałuj, że trafiłem na ciebie, bo to ty sprawiłaś, że jestem człowiekiem, a nie jakimś wyrostkiem. To ja przy tobie jestem nikim, bez ciebie nic nie znaczę. Jeśli ode mnie odejdziesz, to przysięgam, że się zabiję, bo życie bez ciebie nie ma dla mnie sensu. Jesteś całym moim światem; o tobie myślę, kiedy śpiewam "Stole My Heart" i inne piosenki. Uwierz mi, że nawet gdybym przeleciał wszystkie dziewczyny na całym świecie, to i tak myślałbym o tobie.  Kocham cię, Meg! Błagam, wróć ze mną do domu.
Ledwo skończył wypowiedzieć ostatnie słowa, a drzwi do pokoju się otworzyły i Megan rzuciła się chłopakowi prosto w ramiona. Zaczęła płakać. Malik całował ją w usta, w policzki, w czoło, we włosy, po rękach. Marthcie i Kelly, które stały z boku i widziały całą akcję również ciekły łzy z oczu.
-Przepraszam, kochanie.- wyszeptał.- Przysięgam ci, że już nigdy nie kiwnę palcem na żadną dziewczynę, przysięgam.
-Wierzę ci.- odpowiedziała i go pocałowała. Długo nie mogli się od siebie odkleić; w końcu nie widzieli się prawie dwa tygodnie, a to zdecydowanie zbyt dużo czasu.
-Wrócisz ze mną do domu?-
-Tak.- odrzekła.
Wieczorem, kiedy wszyscy byli już w swoich łóżkach, Martha opowiadała Louisowi całą historię.
-To było niesamowite.- mówiła.- Scena jak z filmu Hollywood. A Zayn wygłosił taki sonet, jakby go sam Szekspir pisał.
-Żałuję, że tego nie widziałem.
-Ty też byś mnie tak przepraszał, gdybyśmy się pokłócili?- zapytała.
-Oczywiście, nawet jeszcze piękniej. Tylko ja bym się tak nie cackał jak Zayn.
-To znaczy?
-Wyważyłbym drzwi, wziął cię na ręce, wpakował do auta i bez gadania odwiózł z powrotem do domu.
-Rzeczywiście śliczne przeprosiny.- zadrwiła.- Ale z ciebie dżen...- i nie skończyła, bo Lou zamknął jej usta pocałunkiem.
_____________________________________________

I co? Po co były te nerwy? Wszystko się dobrze skończyło ; ) Nie chcę się chwalić, ale według mnie ten rozdział jest całkiem... całkiem... fajny x D Zwłaszcza przemowa Zayna x D A Wam jak się podoba? Jak myślicie, czy Zayn dotrzyma obietnicy? Czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzach ; )
Właśnie, dziękuję za wszystkie komentarze ; ) Postanowiłam, że nie będę się na Was wkurzać o to że było ich mało. Wy też macie swoje życie i obowiązki, większość z Was chodzi do szkoły, więc to oczywiste, że nie macie zawsze czasu. Kto może, to może dodać komentarz ; ) Kto nie, to nie.
Co powiecie na extra rozdziały w przyszłym tygodniu? Zdradzę Wam, że będą one o Waszej ulubionej bohaterce EMILY x D Tak, wiem że ją uwielbiacie x D  Zwłaszcza Gabrysia, która proponowała mi, aby nadal była z Harrym, a Mary miała wpaść pod tramwaj. Na szczęście to ja dowodzę w tym opowiadaniu x D Więc nie musicie się martwić, Mary żadna krzywda się nie stanie ; )
Odżałowałyście już Haylor? W sumie to jeszcze nie potwierdzone, ale ja zawsze się martwię na zapas. Większość z Was zna już moje zdanie na ten temat, bo wypowiadałam się na moim drugim blogu (wczoraj pojawił się tam 3 rozdział, serdecznie zapraszam ; )) Jedna z czytelniczek tamtego opowiadania, Alicja Styles powiedziała, że "Taylor może naprawdę się zakochała i że przecież każdy ma do tego prawo". Jeśli oboje się kochają (o ile to w ogóle prawda), to ja się z tym pogodzę i myślę, że nie tylko ja, ale wszystkie Directionerki. Tak samo by było, gdyby się okazało, że Larry jest prawdziwy. Gdyby się okazało, że Harry i Louis są razem, że są powiedzmy sobie otwarcie gejami, z pewnością straciliby wielu, a może nawet większość fanów i fanek, którzy do tej pory uważali się za prawdziwych i największych Directioners. Powiem wam coś: prawdziwa Directionerka akceptuje to, kim są chłopaki, kogo kochają, jakiego są wyznania i jakiej są orientacji. Wiem, że trudno się pogodzić z tym, że obiekt Twoich marzeń jest gejem, ja też na pewno miałabym z tym ogromne problemy, ale jestem pewna, że po jakimś czasie na pewno bym to zaakceptowała. Dla mnie ważne jest to, żeby Harry i pozostali chłopcy byli szczęśliwi. Jeszcze wczoraj rozpaczałam z powodu Haylor. Jeśli oni się kochają, chcą być razem nie dla większej sławy, ale z miłości, to proszę bardzo, nie będę się sprzeciwiać. Ale wiemy wszyscy jaką osobą jest Taylor Swift, ilu miała już chłopaków i jak się wobec nich zachowuje po zerwaniu. Wcale bym się nie zdziwiła, jeśli Tay zerwie z Harrym, a potem napisze o tym piosenkę (podobno za niedługo wychodzi jakaś nowa). Ale o tym już mówiłam.
No, tak mi się na refleksje zebrało. Dosyć x D Wiem, macie mnie dość. W takim razie spadam! Następny rozdział w piątek. Papa muminki i moje dwie ninja lamy (Zulciu, nie zapomniałam o Tobie x D)






Zdjęcia Harry'ego z mojego folderu x D Miałam więcej, ale pewna żmija zwana potocznie siostrą pousuwała i już mi się z kosza nie chciało wyciągać x D