-To co teraz robimy?- zapytała Mary.
W domu One Direction panował dzisiaj nadzwyczajny spokój, bo Niall zaraz po śniadaniu pojechał do Mullingar, do swojej rodziny w odwiedziny, a Liam od wczoraj był u Danielle. W mieszkaniu zostali tylko Martha, Mary, Louis i Harry. Teraz siedzieli w salonie. Loczek i jego dziewczyna grali w Fifę na PlayStation, a pozostała dwójka czekała na swoją kolej. Jednak pół godziny później ta zabawa wszystkim się znudziła.
-Mam pomysł!- krzyknął Harry i zaczął szeptać przyjacielowi coś na ucho, a potem głośno powiedział:
-Dziewczyny, co wy na to, żebyśmy dzisiaj pojechali do Holmes Chapel i Doncaster. Mary, chciałbym cię przedstawić mojej rodzinie.
-A ja ciebie mojej mamie i siostrom.- odezwał się Louis do Marthy.
Ruda i blondynka zaniemówiły z wrażenia. Na takie coś nie były przygotowane.
-Ale tak dzisiaj?- zapytała Stewart.
-Dobrze wiecie, że za tydzień ruszamy w trasę. Chcemy, żeby nasi rodzice was poznali, w końcu traktujemy was poważnie, to nie żadna ciuciubabka.- oświadczył Tomlinson, sadzając sobie Marthę na kolanach.- Skarbie, nie mów, że się denerwujesz!
-Ty też byś się denerwował, gdybyś miał poznać moich rodziców, których nie mam.
-No dobrze, masz rację.- zgodził się.- To o której jedziemy?
-Najlepiej zaraz.- zdecydował Harry.
Dziewczyny szybko pobiegły na górę, aby się przygotować. Każda wzięła prysznic, ułożyła włosy, zrobiła sobie lekki makijaż. W końcu przyszedł czas na wybranie jakichś ubrań. Mary założyła czarną sukienkę na ramiączkach w białe kwiatki, zaś Martha tą zieloną, w której poszła na pierwszą randkę z Louisem. Kiedy obie były już gotowe, zeszły na dół, gdzie czekali już na nie chłopcy. Tomlinson ubrał się w ciemno-szary T-Shirt w zielone paski i zielone rurki, zaś Harry w biały T-Shirt, czarne rurki i czarną marynarkę.
-Ślicznie wyglądasz, kocie- rzekł i przybliżył się do Black, aby ją ucałować.
-Dziękuję, ty też.- odpowiedziała i musnęła jego wargi.
-Dobra, nie róbcie tego na moich oczach.- odezwał się Louis, zakrywając swoje narzędzia do patrzenia na świat, jednocześnie jęcząc, bo Ruda walnęła go łokciem w bok.
-A ty, to co robiłeś przed chwilą?- zapytał Loczek, spoglądając na niego.
-Chodźmy!- zmienił temat Lou.- Nie mamy czasu, w końcu jest trochę drogi do pokonania.
Postanowili pojechać samochodem Styles'a. On i Mary siedzieli z przodu, a pozostała dwójka z tyłu. Na początek obrali kierunek "Holmes Chapel". Dla zabicia nudy, Louis zaproponował, żeby zagrali w "Państwa i Miasta". Pomysł się wszystkim spodobał; tylko Harry nie mógł brać w tym udziału, bo był przecież kierowcą. Jako pierwsza alfabet mówiła Black. Wypadło na literę "F".
-Jakie macie państwo?- zapytała.
-Francja.- odparła Martha.
-Finix!- krzyknął Louis.
-Jakie Finix?- odezwał się Loczek.- Ciulu jeden, to jest miasto! A im chodzi o państwo.
-Przepraszam, zagapiłem się w drugą kolumnę. Państwo, państwo, gdzie ja to zapisałem?
-Louie, czekamy!- niecierpliwiła się blondynka.
-No już, już.- rzekł, zaglądając do kartki swojej dziewczyny.- Francja!
-Oszukujesz!- krzyknęła rudowłosa, zachodząc się od śmiechu.- Odgapiłeś ode mnie!
-Chyba sobie żartujesz!- oburzył się.- Jak byk tu pisze "Francja", zobacz.- i podał jej kartkę.
-Dobra, dostajecie po 5 punktów, ja mam Finlandię.- odezwała się Mary.- Teraz miasto. Frankfurt.
-Finix!- krzyknął znowu Louis.
-Przepraszam, ale chciałbym zauważyć, że Phoenix pisze się przez "P"!- poprawił go Harry.
-Ale czyta się "Finix", więc piszę sobie 10.- upierał się.
-A właśnie, że nie, bo ja też mam Finix.- rzekła Martha i wystawiła mu język.
-Widzę, że nikt tu nie docenia mojej inteligencji!- Louis zrobił nadąsaną minę, zmiął swoją kartkę i wyrzucił przez okno. Udawał obrażonego przez 15 minut, a potem zaczął opowiadać wszystkim dowcipy, które wywoływały u każdego napady śmiechu. Potem Styles włączył radio; puścili właśnie piosenkę Carly Rae Jepsen: "Call Me Maybe". Jak tylko Tomlinson złapał rytm, zaczął śpiewać, naśladując głos piosenkarki i wyprodukował jakiś taniec plemienia murzyńskiego.
Pół godziny później dotarli na miejsce. Mama Harry'ego pracowała w ogrodzie i nie zauważyła, że ktoś przyjechał. Chłopak szybko wysiadł z samochodu, wziął Mary za rękę i oboje cicho do niej podeszli.
-Niespodzianka!- wrzasnął, a jego rodzicielka aż upuściła z ręki sekator, którym obcinała kwiaty.
-Jezus Maria, Harry!- krzyknęła, kiedy ich zobaczyła.- Ale mnie wystraszyłeś! Chciałeś, żebym dostała zawału?
-Nie, chciałem ci zrobić niespodziankę.- uśmiechnął się i rzucił się na kobietę z uściskami.
Blondynka stała z boku i patrzyła na nich, szczęśliwych, radosnych. Teraz zatęskniła za rodzicami, którzy czuwali nad nią z góry. Zawsze żałowała, że ich przy niej nie ma, ale w tym momencie poczuła jakąś inną odmianę żalu. Wcześniej, kiedy mieszkała w sierocińcu znała tylko dzieci, które były osamotnione. Potem trafiła do domu Josh'a Sullivana, którego pocieszy aż łaknęły miłości. Teraz stała tutaj, przed posiadłością swojego chłopaka, przytulającego swoją mamę. Inni jego rówieśnicy wstydziliby się nawet odezwać do rodzica. Ale Harry nie był taki; on kochał tą kobietę i nie wstydził się do niej przytulić albo ją pocałować. Z zamyślenia wyrwał ją głos Loczka. Podszedł do niej, wziął ją za rękę i przyprowadził przed oblicze rodzicielki.
-Mamo, chciałbym ci kogoś przedstawić.- powiedział, przybierając poważny ton głosu.- To jest Mary, moja dziewczyna.
-Dzień dobry!- przywitała się blondynka i wyciągnęła dłoń do pani Cox. Ona ją uścisnęła.
-Bardzo mi miło cię poznać, Mary.
-Mi panią również.
-Nie, nie, żadna "pani". Mów mi po imieniu, jestem Ann.- rzekła i przytuliła Black serdecznie.
W tej chwili od strony domu nadbiegła pospiesznie jakaś brązowowłosa dziewczyna.
-Mamo! Coś się stało?!- wołała, zbliżając się do ich, a kiedy zobaczyła Loczka, zdumiała się:
-Harry, co ty tutaj robisz?!
-Nie cieszysz się, że twój ukochany, młodszy braciszek przyjechał w odwiedziny?- zapytał, otwierając szeroko ramiona, żeby uścisnąć siostrę.
-Nie, no pewnie, że się cieszę!- krzyknęła i go przytuliła. Po chwili zapytała:
-A kim jest ta osoba, która rozmawia z mamą?
-Gemma, poznaj moją dziewczynę, Mary. Mary, poznaj moją siostrę, Gemmę.
Obie przez kilka sekund spoglądały na siebie z uwagą, w końcu uścisnęły sobie dłonie.
-Boże, jakie ty masz piękne włosy!- zachwyciła się.- Zawsze chciałam być blondynką.
-To dziwne, bo ja zawsze marzyłam o brązowych, takich jak twoje. Kiedy byłam dzieckiem, to inne dziewczynki dokuczały mi, że za wcześnie osiwiałam.
-Szkoda, że nie uprzedziliście mnie, że przyjedziecie.- odezwała się mama Harry'ego.- Zrobiłybyśmy z Gemmą coś specjalnego jedzenia, a mamy tylko kotlety, ziemniaki i sałatkę z marchewki.
-Z marchewki?!- krzyknął nadchodzący z Marthą, Louis.- Dzień dobry, pani Ann!- przywitał się.
-Louis, ty też tutaj?- zapytała ze śmiechem. Harry wyjaśnił:
-Potem jedziemy do Doncaster, bo on chce przedstawić swoją dziewczynę swojej mamie.
W Holmes Chapel spędzili dwie godziny. Mary bardzo zaprzyjaźniła się z Ann i Gemmą. One obie uważały, że Harry w końcu znalazł sobie "normalną" dziewczynę. Do Doncaster nie mieli już tak dużo drogi, dwadzieścia minut później byli już na miejscu. Mamę Lou zastali w kuchni, zaczynającą robić obiad. Oczywiście bardzo się ucieszyła z wizyty swojego syna, a jego siostry dosłownie rzuciły się na niego i na Marthę, kiedy tylko ją poznały.
-A tu macie ode mnie i od nowej cioci prezenty.- powiedział i rozdał każdej jakiś drobiazg. Phoebe i Daisy dostały lalki, zaś Charlotte, Felicity i Georgia przybory do makijażu.
-A może ja bym pani pomogła?- zaproponowała rudowłosa.
-Na początek cię proszę, abyś mówiła do mnie "Johannah". A jeśli chodzi o pomoc, to nie mam nic przeciwko. Potrafisz gotować?
-Mamo, Martha uwielbia gotować.- wtrącił się Tomlinson.- Jest w tym mistrzynią.
Po pysznym obiedzie wszyscy udali się do salonu, gdzie pani Johannah opowiadała zabawne historie z życia Louisa, które wszystkich śmieszyły. On, Ruda, Mary i Harry zostali w Doncaster do późnego wieczora, a do domu dotarli dopiero o 21.30. To był bezapelacyjnie wspaniały dzień!
______________________________________
Cześć : ) Przepraszam, zawiodłam. Rozdział miał być wczoraj, ale niestety wyłączyli prąd, kiedy większość już miałam napisane. Jeszcze raz przepraszam. Dziękuję również Gabrysi, że napisała poprzedni post. Miałam małą awarię w domu, zepsuł się Internet, ale na szczęście tata naprawił i już wszystko w porządku : ) Dzięki wielkie za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem : ) Miło, że spodobała się Wam moja scena +18 ; ) Myślałam, że jest do dupy x D
Dziękuję Gabrysi za wspaniałe rozmowy w sms-ach podczas szycia i za super dzień w środę : ) Louis, którego narysowałaś wcale nie jest stary i brzydki! Jest zajebisty : )
W przyszłym tygodniu nie zrobię extra rozdziałów, bo jest pierwszy piątek, wiec muszę iść do Kościoła. Co powiecie na rozdział w niedzielę?
Jeszcze raz dzięki za wszystko! Na razie ; * <3
Obiecany obrazek dla Zayna z okazji urodzin. Ostatnio nie chciał się wgrać, ale teraz chyba się da : )
Świetny !:****** ♥
OdpowiedzUsuńWiesz, że cie kocham? Ale gdyby nie ty, to już bym pewnie napisała 1 rozdział :( I tak cię kocham! Ja sie lałam przy tym jak grali w państwa miasta.... Louis i jego inteligencja- bezcenne. Hahaha, czy on a każdym opowaiadaniu musi być taki nadzwyczaj inteligentny? JA CHCE NEXTA :(
OdpowiedzUsuńPozdro Is.Izkaxxx
świetny rozdział ;p Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMiałam pisać rozdział, ale gdy tylko zobaczyłam, że dodałaś nn, to wszystko rzuciłam i zaczęłam czytać Twoje cudo ;*
OdpowiedzUsuńNo normalnie rewelacyjny rozdział :D Taki wesoły, na poprawę humoru ;)
Z niecierpliwościom czekam na nn ;*
świetne.. zapraszam.. http://nowe-zycie-z-one-direction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAle sobie miły dzionek spędzili :]
Czekam na nn :3
Świetny rozdział, rodzinny! ♥
OdpowiedzUsuńAnka ;P
boski <3<3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. :)
OdpowiedzUsuńDodaj szybko kolejny.
u mnie nowy
czasemslowanicnieznacza.blogspot.com
.... tak tak, jasne, oczywiście... rozdział booooski.,
OdpowiedzUsuńAntonówki gdzie jesteście??
Ja też dziękuję Ci za super środę;*
Miło mi że uważasz mój rysunek za dobry nie to co Lodzia-się nie zna...
Ale przepraszam za piątek i sobotę...
Bez wad byłabyś nudna- a z nimi Cię najbardziej LUBIĘ;***
Buziole;****
http://adriana-louis-kissyou.blogspot.com/
Awwwww *,* jakie to słodkie z ich strony! Ja to bym chyba dostała zawału gdybym miała poznać rodziców chłopaka.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Marry i Marthę :)) Dały radę!
Rozdział suuuuuuuuuuuper!
Przypomniałaś mi xd muszę iść dzisiaj do spowiedzi
super:)) nie mogę sie doczekac na następny tym bardziej, że mam ferie i chętnie bym poczytała trochę!
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział bejbe! ;DD
OdpowiedzUsuńTy to masz jakiegoś pecha z tym komputerem :P
OdpowiedzUsuńRozdział świetny szkoda że dodasz kolejny w niedziele no ale lepsze to niż wcale :)
Pozdrawiam Kinga :)
Genialny! Dajesz nexta!
OdpowiedzUsuńAaaa.. to jest genialnie cudownie zajebisty rozdział ! Czekeam na nn :* Pisz szybciutko
OdpowiedzUsuń